poniedziałek, 26 lipca 2010

Podziękowania

Dziś jesteśmy już w domu. Trochę pusto, a dzieci skarżą się na nudę (???). Tak już jest, że coś się kończy, coś zaczyna. Ciągle jeszcze nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak wielkim dobrem zostaliśmy obdarowani, w jak wspaniałych rzeczach braliśmy udział. Dobrze, ze jest blog, bo tu mogę zobaczyć, że to było naprawdę.
Chcę podziękować moim wychowawcą
Emilii, za to, że jesteś niezawodna, nie gniewasz się, jesteś wsłuchana w potrzeby dzieci, reagujesz jak mama na każdą najmniejszą boleść. Za wypełnione dzienniki, pokazywanie nam i uczenie nazw górskich roślinek i zwierząt (np. żmija zygzakowata), zachwyt krajobrazami
Krzyśkowi za Twoją radość, dowcip, życzliwość, prostotę, pomocną dłoń, w każdej sytuacji. Za prowadzenie porannej gimnastyki, którą polubiłyśmy, za robioną kawę i zawsze pozmywane szklanki.
Jaśkowi, za to, że rozśpiewałeś kolonie, najmłodszych nosiłeś „na barana” podczas górskich wędrówek, za dyskotekę i taniec belgijski, szkockie ballady. Za twoją ciekawość świata, pytania, otwartość na innych.
Zosi, za to, że jesteś ciepła i łagodna, że lubisz dzieci, którymi się opiekowałaś, za rozbawianie nas przy stoliku. Za to, że nigdy na nic się nie skarżyłaś, że bawiłaś się z kolonistami jak dziecko nie stwarzając dystansu. Za najdłuższą na świecie nazwę grupy, fajny plakat, rozwiązaną zagadkę Einstaina.
Instruktorowi Łazarzowi, Za Twoją energię, świetne pomysły, drogę powrotną z Wielkiego Kopieńca, prowadzenie zadania o rozbitku i bardzo trafne spostrzeżenia o kolonistach, za wpis na blogu, za świetne poczucie humoru.

Dziękuję Wam wszystkim, kolonistom, że nie marudziliście, byliście bardzo, bardzo zdyscyplinowani, wytrwale chodziliście po górach, chętnie braliście udział we wszystkim co proponowaliśmy. Za wasze wieczorne modlitwy i wspólny śpiew i każdy wpis na blogu. Za to, że mogłam być z Wami przez dwa tygodnie i widzieć jakim jesteście bogactwem.

Panu Bogu dziękuję, że pozwolił zobaczyć mi cuda rąk Swoich. Doświadczyć Jego miłości.
Dziękuję.

Do zobaczenia na po kolonijnym ognisku 1 sierpnia w niedzielę o godz. 18:00, w Strachówce, przy Zespole Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej.

3 komentarze:

  1. Zaczęło się życie po życiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też muszę podziękować:
    Grażynie- za to, że świetnie dawała sobie radę jako kierownik, choć wiem jak było jej ciężko bez Józefa.Za stawianie nam zadań, może nie zawsze łatwych, ale twórczych i rozwijających.

    Józefowi- za ducha kolonii, za to, że był z nami w Murzasichlu, choć nie fizycznie.

    Krzyśkowi- za humor, dowcip, bezinteresowność, rozmowy o książkach, dystans do siebie i zdrowy rozsądek.
    Jankowi- za piękną grę, śpiew i najpiękniejsze piosenki, zwłaszcza "Jarmark", ciekawe rozmowy o świecie o filmach i o książkach.
    Zosi- za wspólny pokój, szalony, nieopanowany śmiech, wspólną grę w Dżunglę.
    Łazarzowi, że był dla kolonistów jak brat, za ciekawe pomysły zabaw.
    Najstarszym kolonistom: Helenie, Michałowi, Dominikowi, Andrzejowi za pomoc w organizowaniu ciekawych zabaw i zajęć.
    Wszystkim kolonistom za to, że byli tacy fajni, mieli dobre humory, dali się nam wysypiać, nie trzeba się było za nich wstydzić, a nawet przeciwnie, można było odczuwać dumę, że tak wspaniale się zachowywali, co stale podkreślali nasi gospodarze.

    OdpowiedzUsuń
  3. To podziękowanie napisałam ja, choć z konta Michała.

    OdpowiedzUsuń