Podobał mi się dzisiejszy dzień. Każdy poprzedni również, ale dopiero dzisiaj coś piszę. Wszyscy czują jeszcze zmęczenie po wędrówkach górskich, więc dzisiejszy dzień należał do tych, w których zostajemy w ośrodku.
Czas po śniadaniu poświęciliśmy na pracę w grupach, zabawy na zbudowanie zespołu. Zabawy były cztery, mnie w przydziale trafiła się: „przenoszenie wody dla rozbitka”. Czyli, jak przenieść wodę w kubełku parę metrów i wlać do innego kubełka, bez dotykania pojemnika, ani wchodzenia na wyznaczony linami teren, mając do dyspozycji: dwie skakanki, 8 linek, dwa ringa, sprzączkę od skakanki.
Z czterech zespołów wykonujących to zadanie, dwóm udało się uratować rozbitka. Samo ćwiczenie było bardzo ciekawe dla obserwatora - którym byłem - bo pozwalało zaobserwować, jak działają i współpracują grupy, a także odkryć nowe talenty wśród kolonistów.
Pierwsza grupa, która wykonała zadanie, była bardzo pomysłowa i wytrwała (pomysłów mieli dużo, z wykonaniem różnie, ale nie poddawali się i w końcu im się udało). Dwie następne grupy niestety nie potrafiły się dogadać, albo działały za szybko, albo bez współpracy.
Najbardziej zadziwiła mnie grupa ostatnia – najmłodsza. Na ich przykładzie widać, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Szybkie wyciąganie wniosków z nieudanych prób i szybkie działanie, doprowadziły do absolutnego rekordu przeniesienia wody, bez wylania ani kropli.
Po obiedzie piłka nożna, która przynosi bardzo dużo emocji.
No i flagi. Gra terenowa, która nigdy się nie nudzi. Grupa ludzi biegających po lesie, krzyczących i ganiających się, była niesamowicie zabawna. Wszyscy wrócili obdrapani, pokłóci, zadrapani, zmęczeni, brudni i szczęśliwi. Radość po zdobyciu flagi przeciwnika – bezcenna.
Dzień zakończyliśmy tańcem belgijskim i modlitwą. A teraz „leżymy w łóżku i klepiemy się po brzuszku”, jakbyśmy zaśpiewali w piosence „Zorro” :-)
... i Marysi
Dzisiaj bawiliśmy się i graliśmy. Najfajniej było w lesie. Bawiliśmy sie
we flagi. Fajnie też było na spotkaniu wieczornym. Tańczyliśmy taniec
parę razy. Cały dzień był wypełniony :-)
I o to chodzi. Patrzeć i widzieć. Obserwować i zastanawiać się. I opisywać. Także - bezcenne. Bo chociażby ja, dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi najważniejsza jest współpraca, czego najlepiej dokonali młodzi. Oni najlepiej pokazali swoją współpracę. To oni pokazali, że to właśnie najmłodsi potrafią się najlepiej dogadać i mieć dużo chęci do współpracy. Ważna też jest wspólnie przeżyta przygoda. Ona dostarcza nam tej niezbędnej adrenaliny, którą tak mało doznajemy.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za wpis. Oczywiście z tym, co napisałeś, zgadzam się w 100 procentach. Współpraca wśród najmłodszych była zdecydowanie najlepsza, no i wspólnie przeżyta przygoda również. Oni najbardziej wczuli się w historię rozbitka na bezludnej wyspie i chcieli mu jak najszybciej pomóc. Jeszcze raz dzięki za komentarz!
OdpowiedzUsuńTen komentarz ostatni to ja - Łazarz:-)
OdpowiedzUsuń